Dziś założyłam pomarańczową mini, bluzkę w kolorowe zygzaki i pomarańczowe botki... okazało się, że jestem jedną z najbardziej barwnych istot poruszających się po centrum miasta. Czy to nie dziwne, że w pierwszy słoneczny dzień kwietnia (nie licząc tych słoneczno-śnieżnych ;p), jestem jedyną osobą, która wyciągnęła z czeluści szafy kolorowe i wzorzyste ciuchy? A może to kwestia tego, że polska moda tak bardzo uboga jest w te dwa elementy? Stojąc w tłumie ludzi na przystanku czy w kolejce zauważyć można ogromnie przytłaczającą czarno-szaro-brązową masę, która niczym się nie wyróżnia. Miło czasem poczuć się pięknie jak tropikalny motyl, a żywe kolory i abstrakcyjne wzory mogą nam poprawić humor lepiej niż czekoladki czy kwiaty razem wzięte. Bądźmy odważni i nie bójmy się kolorów!
Żeby utwierdzić was w przekonaniu, że to naprawdę dodaje pewności siebie, poniżej kilka inspiracji od światowych blogerek - The Blonde Salad z Włoch, Itscamilleco z Malezji oraz Song of Style z USA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz