31 sty 2012

Ratunku pomocy! czyli Chopok dzień 4

Dzień czwarty narciarskiego treningu, niezmiennie piękna pogoda i mróz -10 do - 17 stopni na szczycie Chopoka. Do tego dosyć silny wiatr na szczycie, który wieje w górę stoku, więc spowalnia każdy ruch ;p 






Dziś dokonałam też obserwacji służb ratowniczych na stoku. Dla tych, którym stałaby się jakakolwiek krzywda przygotowanych jest kilkudziesięciu ratowników górskich na nartach, skutery śnieżne oraz psy ratownicze rasy owczarek niemiecki, które potrafią wyłudzać jedzenie od narciarzy ;D. 
Numer alarmowy to 18 300.



A jest kogo ratować, zwłaszcza w weekendy, kiedy na stokach pojawiają się tak zwani niedzielni narciarze ;p Są to osoby, którym mylą się kierunki, plączą nogi i rozpaczliwie machają kijami w powietrzu... Kiedy już starają się podnieść ze śniegu po kolejnym upadku bardziej przypominają bałwanki niż narciarzy. Zgodnie z tegoroczną modą lansuje się deski snowboardowe z pięknymi kolorowymi graffitti oraz narty przypominające dwie proste, szerokie deski służące głównie freestylowcom ;D.




30 sty 2012

Szczyt zdobyty czyli Chopok Dzień 3

Kolejny dzień narciarskiego szaleństwa na Słowacji. Poniedziałek więc i ludzi mniej na stokach, brak kolejek  do wyciągów - jednym słowem doskonałe warunki ;)

Udało mi się w końcu zdobyć najwyższy punkt do jakiego można dotrzeć wyciągami - niemal na szczyt Chopoka na wysokość ponad 2000 metrów nad poziomem morza ;D Widoki zapierają dech w piersiach, bielutki śnieg, mróz aż trzaska i człowiek od razu czuje się taki malutki wobec przyrody.












Chopok 2024 m n.p.m.


A po ostrej jeździe z 2000 metrów zasłużony odpoczynek przy kukurydzy, smażonym serze i gruszkówce ;D









29 sty 2012

Mrozem w twarz czyli Chopok Dzień 1 & 2

POZDROWIENIA PODRÓŻNICY PROSTO Z NISKICH TATR! 

Dotarłam do Jasnej pod Chopokiem na Słowacji i delektuję się mroźną i śnieżną zimą w górach :D 
Po drodze obejrzałam Wieżę Eiffela - w miniaturze tuż przy stacji benzynowej za granicą czesko - słowacką! Podczas podróży nie zabrakło pianek Marschmallows i przepięknych zimowych widoków.







Jak widzicie moja narciarska kurtka nie pozostaje niewidoczna w tłumie niebiesko - czerwonych narciarzy, gdyż te dwa kolory wydają się być hitami tego sezonu. A ja tam wolę być dobrze widoczna na stoku ;D

Oto moje miejsce noclegowe ;p Hotel FIS Jasna, o którym opowiem wam kilka ciekawych historii przy najbliższej okazji, a jest co opowiadać ;>. Wczoraj popołudniu wybrałam się na spacer w celu zbadania warunków do uprawiania narciarstwa. Przygotowanie stoku oceniam na 10/10 punktów, doskonały śnieg, ratraki dobrze wykonują swoją pracę, sople lodu dorastają do 1,5 metra na niektórych dachach! Temperatura jak na zimę przystało niska, odczuwalna znacznie niższa niż wskazują na to oficjalne termometry na stoku. 





Wyciągi czynne są od 8.30 do 15.30, a wyciąg kanapowy na Biala Put czynny jest również wieczorem od 18.00 - 21.00, pomiędzy tymi godzinami stoki pustoszeją i można po nich hasać na sankach ile dusza zapragnie! Sama widziałam psa rasy husky ciągnącego swojego pana na sankach w dół stoku na złamanie karków ;p Na szczęście obaj przeżyli ;p




A oto moje dzisiejsze śniadanie ;p No co? W końcu to najważniejszy posiłek w ciągu dnia, a szczególnie dla narciarza, który przez najbliższe pięć godzin będzie zjeżdżał z ponad 1600 metrów nad poziomem morza w dół :D. Erni również przygotował się na wyjście na stok zakładając swoje nowe gogle ;p Nie uniknęłam również chwilowego oczekiwania w kolejce, która porusza się z prędkością światła!






A po intensywnym dniu jazdy należy się odpoczynek w centrum wellness :D Basen i sauna pomogą na każde zakwasy i zmęczone mięśnie. Mam nadzieję, że jutro równie ochoczo i przy dobrej pogodzie ruszę na stoki. Do usłyszenia niedługo!


27 sty 2012

Słowacjo przybywam czyli co mam zapakować do walizki?

Temperatura na dworze wyraźnie wskazuje, że rozpoczyna się kolejna Epoka Lodowcowa! A tak się składa, że jutro jadę do Jasnej pod Chopokiem na Słowacji - mojego najukochańszego kurortu narciarskiego :D.
Radość i podekscytowanie wyjazdem towarzyszą mi już od dłuższego czasu, ale nadeszła ta o zgrozo chwila, w której trzeba spakować walizkę...

I jak tu pogodzić modę z wygodą i jeszcze uniknąć odmarzniętych palców u rąk i stóp? Postanowiłam podzielić walizkę na pół - połowa to ciuchy na co dzień, które będę wam mogła pokazać w pięknych zimowych stylizacjach, a druga część walizki to moje narciarskie - puszysto - polarowo - misowe ciuchy, które będą mnie ogrzewać na stokach ;D.


 Wśród sportowych ciuchów znalazły się bardzo solidne śniegowce i koszulki termoaktywne z Decathlona, dwie puchowe kurtki oraz spodnie narciarskie.


Natomiast na spacery i urocze popołudnia przy grzańcu wybrałam niedawno upolowane na wyprzedaży w New Look swetry, solidne jeansy z Big Stara i Lee oraz cały zestaw kolorystycznie dobranych koszulek basic z Tally Weijl. Dopełnieniem będą nauszniki oraz cztery komplety czapek i rękawiczek różnego typu i koloru. ;) Tym razem butów na obcasach nie biorę, gdyż uważam, że moda nie może być ważniejsza od rozsądku - a na metrowej warstwie śniegu można sobie tylko skręcić kostki czego absolutnie sobie i nikomu innemu tej zimy nie życzę ;).


Obowiązkowo zaopatrzyłam się w bardzo bardzo solidne narciarskie rękawice, których zabrakło mi w zeszłym roku i byłam już na skraju odmrożeń opuszków palców. Kolorystyka sportowa to - zielony, czerwony i biały tak jak kolory moich wspaniałych nart ;D. Natomiast kolorystyka dzienna to żółty, niebieski i brązowy - trochę piasku, trochę morza zimą w górach też się przyda ;).




O dziwo te rzeczy i jeszcze trochę więcej zmieściły mi się do walizki i nawet nie musiałam na niej siadać ;p.

 DO USŁYSZENIA NIEDŁUGO PODRÓŻNICY! RELACJE I ZDJĘCIA ZE SŁOWACJI BĘDĄ JAK TYLKO ZNAJDĘ WIFI ;D!

TRZYMAJCIE SIĘ CIEPŁO ;*